Jakiś czas temu na moim instastory pokazywałam Wam się podczas wizyty w Revitalife. Robiłam zagadki, co robię tym razem, powrzucałam kilka zdjęć. Kilka z Was było zainteresowanych tematem, kilka pytało czy robię usta. Tak, w końcu zdecydowałam się uzupełnić usta kwasem hialuronowym, ale dlaczego właściwie to zrobiłam? Powodów jest kilka.
Pewność siebie
Każdy z nas chciałby być pewny siebie. Mimo konta beauty, wiele z nas, blogerek, ma ogromne kompleksy. Moim wielkim kompleksem były właśnie usta. Nawet nie to ogromne czoło, na które anonimowe konta wysyłają mi porady jak je ukryć. Nie opadająca powieka. Nie przerzedzone włosy. Właśnie usta. Milion razy robiłam dla Was zdjęcia z porównaniem kolorów pomadek, pomadkami na daną okazję, pomadkami na daną porę roku. Zawsze te posty budziły u mnie wiele frustracji, bo sama jestem pomadko-maniaczką, ale mimo to nie byłam nigdy w stanie osiągnąć idealnych lip-swatchów. Zawsze moje usta były krzywe, asymetryczne, a konturówka do ust nigdy by nic nie zdziałała. I tak właśnie przy poście, gdzie pokazuję moje wszystkie czerwone płynne pomadki, płakałam najbardziej. Chciałam Wam wrzucić ten post, bo wiem, że w danym okresie w roku szukacie ich częściej. Niestety nie mogłam patrzeć na zdjęcia moich ust. Właściwie dalej nie mogę i przymierzam się do zedytowania tego posta na rzecz nowych zdjęć. Czy poczuję się wtedy lepiej? Już czuję się lepiej na myśl, że mogę to zrobić bez tracenia nerwów.
Strach przed nieznanym
Asymetria moich ust wzięła się z niestety bardzo krzywego zgryzu. Ale nie martwcie się, aparat ortodontyczny nosiłam aż pięć lat. Wróćmy jednak do początku. Koniec gimnazjum - to właśnie wtedy razem z rodzicami zdecydowaliśmy, że muszę założyć stały aparat ortodontyczny. Po kilku latach noszenia ruchomego aparatu nie było żadnej poprawy, a nauczycielka języka polskiego krzyczała na mnie na każdej lekcji, że mam to wyjąć z buzi. Zastraszona wyjmowałam. Chodząc od ortodonty, do ortodonty, każdy z nich mówił, że moją wadę można tylko i wyłącznie zoperować. Samo noszenie aparatu nic nie da. Nigdy się nie zdecydowaliśmy (prędzej zrobiłabym to teraz, przy większej świadomości medycznej, niż kiedyś), a zgryz pozostał taki sam. Chyba blokował mnie przed tym strach. Aparat ortodontyczny miał mi pomóc chociaż trochę zniwelować wadę, ale nadal nie widzę efektu. Na co dzień widziałam tylko krzywy uśmiech, który ujmował mi bardzo dużo pewności siebie.
Symetria
Mój narzeczony twierdzi, że moje drugie imię to Spójność. Ja mówię, że trzecie to Symetria. Wierzcie mi lub nie, ale jak ktoś mi mówił, że to on jest asymetryczny na twarzy to łzy stawały mi w oczach. Z jednej strony miło, że ktoś tego nie widzi, a z drugiej... może ktoś po prostu chce się nade mną zlitować, czego nienawidzę z całego serca. Moje życie zmieniło się po uzupełnieniu ust, a pani doktor Jolanta Wypler zrobiła najlepszą robotę, jaką widziałam. Zmieniła mój wygląd, ale też nastawienie do samej siebie. Teraz moja pewność siebie sięga naprawdę zenitu, a symetria pozostała zachowana. Lekarz medycyny estetycznej zrobił to, czego do tej pory żaden z ortodontów nie potrafił. Chyba nigdy nie byłam aż tak wdzięczna.
Może moda?
Wy powiecie, że to moda, a ja mówię Wam, że to większa świadomość. Wypełnianie ust faktycznie zrobiło się w ostatnim czasie bardzo modne. Kobiety chcą mieć usta większe, pełniejsze. A ja nie mam nic przeciwko. Medycyna estetyczna na przestrzeni ostatnich lat poza standardowymi zabiegami zrobiła też wiele dobrego. Operacje przywracające pewność siebie, zabiegi, dzięki którym pacjenci stają się szczęśliwi. To jest właśnie to. Niech nikt mi nie mówi, że na zdjęciu powyżej nie widać różnicy.
Przed samym zabiegiem pani doktor dokładnie obejrzała moje usta z każdej perspektywy, zaplanowałyśmy jak będzie wyglądać działanie, omówiłyśmy moje oczekiwania, podpisałyśmy zgodę. Zdecydowanie nie chciałam ust przerysowanych, a po prostu symetryczne. Przed zabiegiem usta zostały znieczulone lidokainą. Moje usta wypełniłyśmy jednym mililitrem kwasu hialuronowego. Sam preparat miał w sobie także lidokainę, dzięki któremu tak naprawdę nie czułam bólu. Uczucie nieprzyjemne to po prostu wkłuwanie igły i rozpieranie po podaniu preparatu, ale chyba nikt nie lubi tego tak bardzo. Według mnie ten zabieg nie jest w ogóle bolesny, raczej stresujący.
Razem z Centrum Medycznym Revitalife przygotowaliśmy dla Was konkurs, o których nagrodzie zdecydowałyście same na Instagramie. Serdecznie zapraszam do kliknięcia w zdjęcie poniżej (przekieruje Was do linku Instagramowego z konkursem) i wzięcia udziału!
Pozdrawiam,
Paulina